sobota, 16 sierpnia 2014

Ulice Bangkoku

   Bangkok to dżungla. Każdy centymetr powierzchni miasta wypełnia życie – od istot mikroskopijnych rozmiarów po ludzi i zwierzęta. Życie organiczne i mechaniczne. Stukot, świst, gwint, gwar ludzkich rozmów to wszystko składa się na kakofonię betonowych wąwozów miasta. Powietrze rano nie pachnie tutaj mokrymi liśćmi i butwiejącym drewnem, ale spalinami i cementem. Niemniej, nie mam wątpliwości, że życie czuć tutaj na każdym kroku.  









sobota, 14 czerwca 2014

Pół roku w Bangkoku

   Tydzień temu minęło pół roku odkąd mieszkam w Bangkoku – szybko to zleciało. Przez ten czas zżyłem się z jego hałaśliwym, upalnym obliczem. Z jego ciemnymi/jasnymi stronami, z mrowiem ludzi na ulicach i estetyką, która dalece odbiega o tego co wcześniej było znane i rozpoznawalne. Dobrze mi tu:)








poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sobotnie popołudnie

    Bangkok - sobotnie popołudnie nad brzegiem jednego z kanałów we wschodniej części miasta. Motorówki wożące turystów co kilka chwil mącą spokój małego nabrzeża, które z przerwami ciągnie się wzdłuż starego kompleksu świątynnego. Wspólnie z Beatą siedzimy w budynku, gdzie schronienie znalazła kolonia artystów. Na ścianach porozwieszane są obrazy i zdjęcia, można też coś wypić, lub zjeść. Jest też mała scena na której odbywają się spektakle, a zaraz za nią coś na wzór małej pagody – wspomnienie po lepszych dniach nieodległej świątyni. Chcieliśmy już wychodzić, kiedy z okolic sceny usłyszeliśmy jak ktoś nuci.

Noj ni, noj ni, noj nii. Noj ni noi ni noj...

Szkółka małych tancerek/aktorek zaczynała zajęcia. Zostaliśmy, żeby chwilę popatrzeć.

Mała tancerka w skupieniu starała się powtórzyć ruchy swojej nauczycielki, która pouczała ją jak wykonać kolejne ruchy i postawy.

Noj ni, noj ni, noj nii. Noj ni noi ni noj...

Dalej nuciła nauczycielka, od czasu do czas przerywając by udzielić tylko jakiejś istotnej wskazówki.

Noj ni, noj ni, noj nii. Noj ni noi ni noj....


   Do tego świergot ptaków, delikatny wiatr kołyszący bambusami i dźwięk fal odbijających się od nabrzeża. Minęły dwie godziny, a my nigdzie się nie wybieraliśmy.