środa, 30 maja 2012

Przed czwartą nad ranem


  

   Tan wpis miał być o czymś zupełnie innym, ale czasami po prostu tak się dzieje, że coś Cię trafia i jest zupełnie inaczej niż miało być. A wszystko to za sprawą zdjęcia jakie miałem wykonać w poniedziałek.
   Pobudka 3.15 - słońce nie będzie przecież na mnie czekać, więc dupa w kroki! Szybki prysznic, rower i w drogę - za niecałą godzinę wstaje słońce. Półprzytomnie pędzę ulicami, wzdłuż plaży do Sopotu. Pół godziny od wyjścia z domu i jestem na miejscu, czekam...
    Wiele razy obserwowałem wschody słońce i tyleż samo razy popadałem w zachwyt mogąc je obserwować. Osobiście uważam, że magia tego wydarzenia kryje się w zmianie jaka następuje w ciągu tej jednej chwili. Nagle świat, z szarości nocy przechodzi w złoty blask dnia. Ziemia zostaje odmieniona na moich oczach. Staję się świadkiem przejścia. Za każdym razem jest to dla mnie bardzo intymne przeżycie. Ot, taka obserwacja.  
   Po 20 minutach zdjęć pakuję sprzęt i rozpoczynam odwrót;) Jadąc do domu, obserwuję jak ludzie powoli wylegają na ulice w sobie tylko znanym celu. Zupełnie jak słońce. A ja cały czas pytam – Po co? Czy nie mogliby sobie czasami odpuścić? Chwilę poczekać? Przynajmniej bym się wyspał:)  




3 komentarze :

  1. Podpisuję się, oboma...ośmioma rękami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym dobitniej świadczy to o tym, że warto było wstawać tego dnia:D Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń