Gdańsk, Warszawa, Doha i
jeszcze dalej – 51 godzin i świat, który do tej pory znałem, pozostał gdzieś daleko. Przede mną i Beatą Bangkok. Średnia
temperatura w grudniu – 25,6 C ze znaczną przewagą dni
słonecznych.
W drodze z lotniska
obserwujemy krajobraz z betonu, szkła i stali, który tu i ówdzie
porasta zieleń. Miasto nie przytłacza jednak, a przynajmniej takie
odnoszę wrażenie. Ludzie spokojnie podążają w sobie tylko znanym
kierunku. Samochody na skrzyżowaniach czekają na zmianę świateł
– klaksonów prawie tu nie słychać. Kierowcy „mototaksówek”
drzemią w cieniu parasoli, gdzieś nieopodal swoich maszyn.
Wszystko sprawia
wrażenie spokojnego niedzielnego popołudnia. Czas pokaże, czy
pierwsze wrażenia okażą się prawdziwe.
Piękne miasto! Szkoda tylko, ze na tych pieknych budynkach sa poprzyklejane reklamy :/
OdpowiedzUsuń