Po pierwszym dniu w Kuala Lumpur byliśmy już nieco padnięci. Nachodziliśmy się tego dnia i choć odległości pomiędzy miejscami które odwiedziliśmy nie były olbrzymie, to trasa jaką należało pokonać, żeby do nich dotrzeć dała nam trochę do wiwatu. Kuala Lumpur zdecydowanie nie zostało pomyślane jako miejsce przeznaczone do poruszania się przez osoby niezmotoryzowane.
Wieczorem na KL central station (KL - Kuala Lumpur) umówiliśmy się z naszym hostem o imieniu Nazrul. Ten okazał się rodowitym Malajem o serdecznym usposobieniu. Zanim jednak doszło do naszego spotkania chwilę zajęło nam wzajemne odnalezienie się. Mój telefon odmówił bowiem poinformowania Nazrula o naszym oczekiwaniu na jego przybycie. Mimo tego nasz host odnalazł nasz po chwili w umówionym miejscu, po czym wszyscy ruszyliśmy do jego mieszkania.
Nazrul okazał się przemiłą osobą mieszkającą w jednym z apartamentowców KL z dwójką przepięknych kotów. Tego i następnego wieczora dużo rozmawialiśmy odnośnie tego co nas zadziwia w Malazji, a co jego w Europie, wymienialiśmy informacje na temat miejsc wartych odwiedzenia i generalnie doświadczeniami z drogi. Dzięki jego uprzejmości mieliśmy okazję zobaczyć nowoczesną dzielnicę rządową i spróbować lokalnych przysmaków. Podsumowując wszystkim życzę na drodze takich ludzi.
W Kuala Lumpur zostaliśmy dwa dni. Z czego drugiego dnia skoczyliśmy obejrzeć Petronas Towers przy okazji podziwiając zurbanizowany krajobraz miasta. Widząc to wszystko zabrakło mi jeszcze latających pojazdów między wieżowcami jak to było w piątym elemencie, czy gwiezdnych wojnach - tak futurystyczne, z perspektywy, polski robiło wrażenie Kuala Lumpur. Stal, beton i szkło, aż po sam horyzont.
Po takich atrakcjach zapragnęliśmy zmienić nieco otoczenie następnego dnia. Przyszedł czas by sprawdzić jak w Malezji działa autostop.

Kuala Lumpur i życie ulicy.

Petronas Towers

Meczet Putra

Jaskinie Batu

Kuala Lumpur i życie ulicy.

Petronas Towers

Meczet Putra

Jaskinie Batu
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz