Przed Berlinem, w
Berlinie, po Berlinie - weekendowy wypad z Gdańska. Jedne dzień na
dojazd, jeden dzień na miejscu, jeden dzień na powrót. Podróż
odbyta autostopem, obfitująca w rozmaite wydarzenia i ciekawych
ludzi/kierowców.
Sam Berlin spodobał mi
się bardzo - głównie za atmosferę, w której z taką harmonią
łączy się historia i to, co współczesne. W trakcie jednodniowego
pobytu w Berlinie udało mi się odwiedzić parę miejsc wartych
zobaczenia, poza oczywistymi punktami "must see", jak:
Brama Brandenburska, Bundestag, Mur Berliński i Point Charli. To, co
najciekawsze, nie leżało jednak na utartych turystycznych szlakach.
Przyjemnych wrażeń dostarczyły niesamowite uliczki Kreuzberga i
Prenzlauerberga - ciekawe ze względu na ludzi je zamieszkujących. W
większości są to imigranci, a ich kultura i obyczaje wprowadzają
wiele kolorytu.
Pokój Ciszy -
pomieszczenie ulokowane w samym centrum Berlina, zaraz obok Bramy
Brandenburskiej, gdzie po męczącym dniu pełnym hałasu i pośpiechu
można złapać oddech i wyciszyć się.
Most Admirała -
miejsce spotkań, w którym można bez obaw wypić sobie piwko, cydr
lub co kto woli. Zabawne jest to, że wszystko odbywa się pod okiem
policji, która co wieczór zajeżdża pod Admirals Bridge i z
wybiciem dwudziestej drugiej uprzejmie PROSI zebranych biesiadników,
by Ci udali się w inne miejsce - dla mnie szok! U nas to chyba nie
do pomyślenia - nie wspominając o tym, że w Berlinie nie ma zakazu
publicznego spożywania alkoholu, co np. w Gdańsku zalicza się do
sportów ekstremalnych.
A zdjęcia? Tym razem
trochę przypadkowa kolekcja zdjęć z wyjazdu. Niestety, czasami
trzeba wybrać, czy jedzie się poznawać i zwiedzać, czy
fotografować. Do Berlina na pewno jeszcze wrócę, więc okazji do
fotografowania nie zabraknie, a na razie zadowalam się tym, co mam.
Miłego oglądania!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz