Dwa wieczory, osiem
zespołów, cztery kontynenty, a wszystko to widziane z „fosy”
pod sceną. Bilans po festiwalu: pogorszenie słuchu na trzy dni, no
i zdjęcia, które można zobaczyć poniżej.
Mogę powiedzieć, że
tradycji stało się zadość. Kolejny rok, kolejna Globaltica. Moimi
mistrzami, a w zasadzie mistrzyniami tegorocznego festiwalu
ogłaszam...Mahottela Queens. Jak na zespół grający już przeszło
czterdzieści lat, to Panie mają niezłego powera na scenie:D –
wystarczyło spojrzeć na rozentuzjazmowaną widownię. Mogę tylko
pozazdrościć takiej energii w tym wieku.
Świetnie też
zaprezentował się lokalny zespół Bubliczki – żwawo, z
przytupem. Dokładnie tak jak powinno się grać na koncertach.
Bio Ritmo rozkołysał
ludzi przyjemnymi latynoskimi rytmami, a Gruzini z Chveneburebi
pokazali jak wygląda moc kaukaskiej krwi. Oczywiście to nie
wszystkie zespoły, ale te najbardziej przypadłymi do gustu.
Podsumowując na
Globaltice bawiłem się świetnie. Do dzisiaj, myśląc o tamtych
wieczorach, na mojej nieogolonej gębie rysuje się uśmiech - oby za
rok było równie dobrze, albo jeszcze lepiej!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz