“Nothing behind me, everything ahead
of me, as is ever so on the road.”
Jack Kerouac,On the Road
Jack Kerouac,On the Road
Pakuję
plecak, zakładam znoszone już nieco sandały. Łapiemy z Beatą
pierwszy autobus na przedmieścia Bangkoku. Zatrzymuje się samochód:
Po
krótkiej rozmowie:
-Macie
może trochę wody? - pyta kierowca.
-Jasne! -
odpowiadam i podaję butelkę.
-Wczoraj
szefostwo zorganizowało imprezę. Osiem godzin zabawy, cztery
godziny snu, a teraz wracam do domu i strasznie mnie suszy, a do tego
te korki!
Jadąc
kolejnym samochodem przyłączamy się do rzeszy ludzi jaka jedzie na
Songkran w różne zakątki Tajlandii. Sześć osób w kabinie,
cztery na pace, plus całą sterta walizek, worków i innych
pojemników, a do tego my. Miejsca mało, ale nie narzekamy. Do
Chiang Mai mamy jeszcze 550 km. Z tyłu pikapa, razem z nami jedzie
mała trzy-czteroletnia dziewczynka - kurczowo wtula się w swoją
siostrę. W czasie drogi cała uwaga skupiona jest na niej. Kiedy na
chwilę zaczyna padać, wszyscy staramy się ją zakryć by ta nie
pochorowała się przypadkiem. Kiedy wieje okrywamy ją kocem. Kiedy
chce się bawić, ma pięć osób do pomocy. Kiedy na postoju chce
wejść z powrotem na pakę, podajemy ją sobie z rąk do rąk, by ta
mogła zająć swoje miejsce – tak mała, najważniejsza osoba w
ferajnie.
W drodze
z Chiang Mai zatrzymuje
się para mężczyzn Niemiec i Tai.
-Przyjechałem tu osie lat temu. - mówi M. Odpowiadając na moje
wcześniejsze pytanie.
-Mieszkam w Bangkoku, ale chcę się przeprowadzić tutaj do Chiang
Mai. Zmęczyłem się dużym miastem.
-A dokąd
teraz jedziecie? - pytam
-Tu
niedaleko, jedziemy odwiedzić rodzinę S. - mówi M. na co S.
uśmiecha się do niego.
Przed
nami jeszcze sześćset km do domu. Zatrzymuje się kolejny pikap.
-Dokąd
chcecie jechać? - pyta para.
-Do
Tak. - mówimy. (miejscowość w jednej czwartej naszej drogi)
-Jasne wsiadajcie.
Po
dotarciu na miejsce.
-Jesteśmy na miejscu. To tu chcieliście dojechać?
Potwierdzamy
skinieniem głowy i pytamy:
-A
dokąd Pan tak w ogóle jedzie?
-Do
Nonthaburi. (To przedmieścia Bangkoku)
-Yyy,
a czy możemy się zabrać z wami na dalszą część trasy?
Pewnie
– odpowiada kierowca, a my łapiemy się na kolejnych czterysta
kilometrów trasy.
Super opowieść i zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Łukasz!
OdpowiedzUsuńDobrze się czyta.
Pozdrawiam Was!
Ann
Dzięki:) Miło to słyszeć:)
UsuńMega! Przepiękne!!!
OdpowiedzUsuń